dużo jem i nie tyję

Odkąd pamiętam, uwielbiam jeść. Nigdy nie byłam niejadkiem, wręcz przeciwnie. Jako dziecko często zaskakiwałam rodziców, zajadając się ze smakiem na przykład śledziem w buraczkach. W gimnazjum wiele osób zmawiało mi anoreksję, byłam chuda jak patyk, a wszelkie komentarze o braku tłuszczyku w jakimkolwiek kobiecym miejscu sprawiały, że czułam się, jakbym przez to, że dużo jem i nie tyję, oszukała system ponosiła za to karę w postaci miseczki A. Teraz, gdy czasy jedzenia bez ograniczeń i żadnych widocznych skutków minęły, inaczej na to patrzę, ale przynajmniej wiem, że nie zmarnowałam tych pięknych lat. W swoim dwudziestokilkuletnim życiu pochłonęłam tyle czekolady, że gdyby ją roztopić to pewnie wypełniłaby Wielki Kanion. Albo i ze dwa.

Dużo jem i nie tyję

Niestety, nawet mój metabolizm (który kocham i zawdzięczam mu sporo fajnych ubrań w rozmiarze S) z czasem się zmienia i moja sylwetka od czasów szkolnych zrobiła się nieco bardziej, nazwijmy to ładnie, kobieca. No przytyło mi się i wreszcie wyglądam normalnie.  Obecnie nie mam na co narzekać, bo nadal dużo jem i nie tyję. Pochłaniam porcje posiłków przeznaczone pewnie dla wysportowanych mężczyzn, a gdy zamawiamy z R. pizzę na pół, to ja rzeczywiście, ku jego niezadowoleniu, tę połowę zawsze zjadam. Na szczęście jesteśmy już razem ponad siedem lat i nie muszę nic udawać 😀 I mimo to, cieszę się ładną sylwetką.

Dietetycy mnie nienawidzą!

Zdaję sobie sprawę z tego, że te złote czasy nie będą trwały wiecznie i zauważam tendencję do coraz trudniejszego maskowania ilości zjedzonej czekolady, dlatego bardziej niż kiedyś zwracam uwagę na to, co jem i zamiast objadać się słodkościami, wybieram te, które naprawdę uwielbiam i delektuję się ich smakiem. No, chyba że jestem tuż przed okresem. Albo w trakcie. Ewentualnie po.

Poznaj mój sekret!

Póki co, postępowanie według tego, na co pozwala mi mój organizm, doprowadziło mnie do tego, kim jestem. Bez takiego doświadczenia w spożywaniu czekolady, Ada nie zostałaby CzekoAdą. A kto jak kto, ale CzekoAda musi mieć przyjemność z jedzenia czekolady. I jej metabolizm wie o tym, jak zła i smutna jest bez swojego ulubionego przysmaku. Dlatego nie zwalnia. Dla dobra ludzkości. Oto mój sekret.

Też należysz do #teamchudeżarłoki czy tyjesz od samego zapachu czekolady?

CzekoAda na gorąco:

FACEBOOK II INSTAGRAM II SNAPCHAT II TWITTER II YOUTUBE

20 thoughts on “Żre czekoladę i nie tyje. Dietetycy jej nienawidzą! Poznaj jej sekret!”

  1. A ja jestem z tych, którzy kochają wstawać wcześnie. Zazwyczaj ćwiczę przed pracą, przed szkołą, wstaję nawet o 5 rano 🙂 Nie sprawia mi to problemu, czuję się świetnie, mam wtedy dużo energii… Kocham tak zaczynać dzień!
    PS gratuluję praktyk w tvn24 😉

  2. dziewczyny, ja nie tyłam od jedzenia laaaaata. Zawsze chuda, miałam duże problemy by złapać choćby 1 kg. Po 40 szybko się to zmieniło 😉 W ciągu kilku msc wskoczyło mi 10 kg.
    Aga z Agowe Petitki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *