starbucks milk chocolate coin

Rzadko pijam kawę na mieście, ale jeśli mi się to już zdarza, zwykle wybieram coś mocno czekoladowego. Tak samo było podczas mojej ostatniej wizyty w Starbucksie, gdzie poza zakupem mocno czekoladowej Cafe Mocha i skłonieniem baristy, by dał mi flamaster, którym napisałam sobie na kubku “CzekoAda”, kupiłam Starbucks Milk Chocolate Coin, czyli starbucksową monetę z czekolady.

Starbucks Milk Chocolate Coin

Być może pamiętasz “czekoladowe” monety sprzed lat, które pozwalały stać się największym bogaczem na podwórku? Celowo ujęłam ich czekoladowość w cudzysłów, bo w większości przypadków były to wyroby czekoladopodobne. Tak czy siak, hajs się zgadzał. Starbucks Milk Chocolate Coins są o bogatsze w smaku, ale też więcej warte – w łódzkim Starbucksie w Sukcesji kosztują około 3,50 zł za sztukę. Zawartość kakao nie powala (minimum 28%), ale o dziwo, smak jest dość wyrazisty i czekoladka jest naprawdę smaczna. Opakowanie jest bardzo mocne, nie jest to sreberko, a raczej złotko, które rozpada się w dłoni na kawałeczki. Myślę, że to fajny pomysł na prezent dla każdej miłośniczki czekolady i… kawy! Taką walutą mogłabym posługiwać się na co dzień. Muszę tylko znaleźć odpowiedni kantor, czyli najbliższego Starbucksa!

Próbowałaś/próbowałeś już czekoladowych monet ze Starbucksa?

CzekoAda na gorąco:

FACEBOOK II INSTAGRAM II SNAPCHAT II TWITTER II YOUTUBE

48 thoughts on “Starbucks Milk Chocolate Coin, czyli czekoladowa waluta”

  1. Podpisuję się wszystkimi kończynami pod tym postem. Dzień bez czeko (najlepiej z alko nadzieniem) nie istenieje. Tak samo jak bez Dobrej Kawy 🙂 No ale to też same witaminy, wiadomo 🙂

    1. A jak mam pod ręką czekoladę i pyszną kawę to dzień już nie może być piękniejszy 🙂 Pewnie, takie witaminki to mi pasują!

    1. Dziękuję pięknie! To "Bursztyn" z Casting Creme Gloss L'oreal Paris. Zawsze wychodzi mi po farbowaniu taki ciemny, jak na zdjęciu, z czasem robi się coraz bardziej rudy 🙂

  2. hahaha… ważne, że z uśmiechem… świetnie:)
    i jest w tym coś co piszesz, nazwa przyciąga, a przynajmniej powinna… tylko idąc tym tropem, nie powinno mnie tu być hehe – bom na diecie;)

    pozdrawiam ciepło
    🙂

  3. Uwielbiam slowotworstwo! moja nazwa to polaczenie poczatku nazwisk (mojego i mojej drugiej polowki- czesto tworzymy cos razem, a efekty prezentuje na blogu). Tak juz zostalo, milo byc cos dla niej i dla niego (z przewaga dla niej, hehe)

    Pozdrawiam,

    Malko

  4. Oooo, ja nie próbowałam, bo przyznam się, że jeszcze nie byłam w Starbucksie XD Szkoda, że część dochodu z tych monet nie idzie na jakiś cel charytatywny. Nie wiem czemu, ale jakoś to było pierwsze, co mi się skojarzyło z tymi monetami. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *