To moja pierwsza zima w Trójmieście. Choć już dawno temu zauważyłam, że pogoda tutaj potrafi zaskoczyć, nie sądziłam, że kiedyś sprawi, że na widok jej dzieła zabraknie mi tchu. I to jeszcze na plaży, gdzie zawsze wcześniej podczas wyjazdów z centrum Polski lub ze Szczecina, który wbrew opinii społecznej, nie leży nad morzem, kazano mi oddychać tak głęboko, żeby wchłonąć zapasy jodu na całą resztę roku. Gdy spadł pierwszy śnieg, od razu wyskoczyliśmy nad morze, ale wtedy zaskoczyło mnie jedynie to, że w Gdańsku piasek jest pokryty śniegiem, a do tej pory byłam przyzwyczajona do tego, że to śnieg posypuje się piaskiem. Tym razem było inaczej.
Zamarznięty Bałtyk
Tydzień temu przyszła prawdziwa zima. Taka, o jakiej marzą wszyscy w święta. Bożonarodzeniowe, nie Wielkanocne. Gdy w niedzielny poranek zobaczyłam zamarznięty Bałtyk na facebookowej tablicy, wiedziałam, jak chcę spędzić imieninowe popołudnie. Wzięliśmy kawę w termosie, zapas czekolady z gdańskiej fabryki Bałtyk i wyruszyliśmy na spacer z Gdańska do Sopotu. Oczywiście, wzdłuż plaży. Zresztą nie ma co opowiadać, to trzeba zobaczyć!
Spacer wzdłuż zamarzniętego Bałtyku
Byliście kiedyś nad morzem zimą?